W górę po piachu i zupka w plenerze

Po dwóch rozjeżdżeniach głównie po asfalcie przyszedł czas na trochę terenu.

Prognozy były niezłe – co prawda nie miało być ciepło, ale na horyzoncie nie było widać żadnych opadów, a i niebo okazało się być wyjątkowo niebieskie biorąc pod uwagę co się działo w tygodniu.

Ruszyliśmy ok. 8.30 z Grochowa i chwilę po 9 zameldowaliśmy się na parkingu w pobliżu cmentarza parafialnego w Otwocku.

Słonecznie, ale na drodze za dużo plaży
Tam…

Najpierw na południe. Przez las i (sporo) po piachu. I pod górę. Co prawda tylko 140m, ale jak na pierwszą leśną przejażdżkę w sezonie – to jednak było dużo.

Trafiła się też przeprawa przez rzeczkę – jak jechaliśmy tamtędy ostatnio, to był tylko cienki strumyczek. Widać, że poziom wody się mocno podniósł.

Na szczęście ktoś już się przeprawiał i korzystając z wyrzuconych w lesie opon (hm…) zbudował mostek.

Dojechaliśmy do Laska, gdzie czas nas zaczął gonić – także powoli zaczęliśmy odwrót. Ale najpierw jeszcze… mikropiknik!

…i z powrotem

Tempo z powrotem było już bardziej ‘asfaltowe’. Jazda byłaby bez większej historii, gdyby nie początek trasy z powrotem przez park krajobrazowy. Miał być szeroki i ubity dukt, a przez jakieś 2km była pustynia. Więc znowu trochę pchania. Dzięki temu człowiek docenił resztę drogi.

Na początku było trochę chłodno, ale przez większość czasu towarzyszyło nam słońce – także zdecydowanie na plus.

Most oponowy

W ramach mikropikniku przeprowadziliśmy chrzest bojowy noża z krzesiwem, kuchenki na mikro-opał oraz garnuszka. Ugotowaliśmy wodę na zupkę chińską i herbatę – buszkraft pełną parą!

Przy rozpalaniu trochę było oszustwa, bo zaczęliśmy od zapalenia chusteczki, ale następnym razem już nie będzie taryfy ulgowej. W każdym razie niech poniższe zdjęcie posłuży jako symbol mikrosukcesu.

Mikropalenisko

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *